Od początków poezji standardem było pisanie trenów ku czci zmarłych ważnych osób. Były to jednak zawsze osoby dorosłe. Jan Kochanowski, żyjący w XVI wieku Polak, postanowił zmienić ten trend i napisał utwór ku czci zmarłej osoby niedorosłej, mającej zaledwie kilka lat. Napisał treny dla swojej zmarłej córeczki, sławnej już Urszulki.
Teoretycznie pytanie z tytułu tego artykułu jest żadną zagadką. Jeżeli zapytamy przeciętnie zorientowanego w literaturze człowieka „dlaczego Kochanowski napisał treny”, uzyskamy od razu odpowiedź, że na pewno dlatego, że Kochanowski bardzo tęsknił za swoją zmarłą córeczką i dlatego zbudował jej pomnik z żałobnych wierszy.
Czy Kochanowski naprawdę tak płakał za córką?
Hmm… wyobrażamy sobie oczywiście, że mogłoby tak być. Jak jednak zatem wytłumaczyć fakt, że Urszulce Kochanowski poświęcił tyle żałobnych tekstów, a nie była ona jedyną córką Kochanowskiego, która zmarła przedwcześnie? Wiemy co najmniej o łącznie trzech córkach Kochanowskiego, które zmarły w bardzo młodym wieku.
Ile dzieci miał Kochanowski?
Kochanowski w ogóle miał bardzo dużo dzieci, nie tylko te córeczki, które nieszczęśliwie zmarły. Miał również wiele dzieci, które szczęśliwie dożyły swojej starości, w tym co najmniej siedmiu synów (Kaspra, Jana, Piotra, Mikołaja, Andrzeja, Stanisława i Jakuba). Ostatnie dziecko urodziło mu się wtedy, kiedy on sam już zdążył umrzeć. Można więc powiedzieć, że dom Kochanowskiego był zawsze pełen dzieci.
Teraz jako dużą rodzinę postrzegamy taką, która ma czworo czy pięcioro dzieci. Rodziny z sześciorgiem czy siedmiorgiem dzieci to już naprawdę rzadkość, nie mówiąc o rodzinach jeszcze większych. Inaczej było w czasach Kochanowskiego. Wtedy kilkanaścioro dzieci to był standard. Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że trzeba było mieć wiele dzieci, by mieć siłę roboczą. Dzieci pracowały dla swoich rodziców od najmłodszych lat (np.: przy prostych pracach w polu). A po drugie dlatego, że warto było mieć więcej dzieci, bo nigdy nie było wiadomo, ile pożyją…
W czasach Kochanowskiego śmierć dziecka była czymś normalnym
Musimy uświadomić sobie przede wszystkim, że Kochanowski był przecież prawie 500 lat temu. To naprawdę dawno, a szczególnie dawno jeżeli chodzi o rozwój medycyny czy technologii. W czasach Kochanowskiego praktycznie każda choroba oznaczała śmierć, ponieważ leki, które znamy dzisiaj, jeszcze nie istniały. Umrzeć można było zatem na zwykłe przeziębienie.
Wiadomo, że organizmy dzieci są mniej odporne na wszelkie zarazki, dlatego czymś zupełnie normalnym było to, że dzieci mogą zachorować, a w związku z tym umrzeć. Śmierć wywoływała oczywiście smutek rodziców, ale… raczej nie rozpacz odbierającą chęć do życia. Po prostu śmierć była wtedy zjawiskiem bardziej pospolitym niż teraz.
Cierpiał naprawdę, czy udawał?
Dlatego ludzie, którzy żyli w czasach Kochanowskiego, nie mogli zrozumieć, z jakiego powodu napisał on treny do zmarłego dziecka. Nie mieściło im się w głowie, że rodzic może tak cierpieć po stracie dziecka. Myśleli pewnie „przecież ma jeszcze kilka innych córek” i nie rozumieli, dlaczego miałby tęsknić akurat za tą jedną.
A czy naprawdę tak tęsknił? Pewności nigdy nie będziemy mieć, bo nie jesteśmy w stanie zapytać o to Kochanowskiego, ale warto mieć na uwadze fakt, czym była śmierć dziecka w czasach, w których on żył. Może to dać nam zupełnie inne spojrzenie na treny. Spojrzenie nowe, świeże, spojrzenie… artystyczne. Spojrzenie na treny jako wytwór poetyckiej wyobraźni i wrażliwości, a nie na treny jako szczery wyraz ojcowskich emocji.